Zasoby naturalne powinny być zużywane w taki sposób, by czerpanie natychmiastowych korzyści nie
pociągało za sobą negatywnych skutków dla istot
żywych, ludzi i zwierząt, dziś i jutro

papież Benedykt XVI

środa, 20 marca 2013

"zięciunio" czyli strategie zdobywania partnera.

Pośród ludzi różne są strategie pozyskiwania partnerów życiowych - od swatów, gdzie ważna jest jedynie umowa pomiędzy rodzinami, a zdanie "narzeczonych" ma znaczenie drugo lub trzeciorzędne - aż do podrywu na jedną noc - gdzie także nikt specjalnie się drugą osobą nie przejmuje.

Pośród ludzi dość szeroko stosowana jest taktyka "na zięciunia" - czyli nadskakiwania teściom w nadziei że przychylnie nastawią do nas swoja pociechę. Prawdę powiedziawszy byłem pewien że to wyłącznie ludzka specyfika - okazuje się że... nie koniecznie.

Mój "zięciunio"  mieszka dwie przecznice dalej, od czasu gdy skojarzył mnie z Aurą minęło już jakieś dwa lata. cały ten czas radośnie wita mnie gdy przechodzę obok, odprowadza mnie na przystanek, czy przyprowadza do domu, ba nawet jest gotów wskoczyć mi do samochodu ale wyłącznie gdy wracam, nigdy gdy jadę w przeciwnym kierunku.

Inicjatywa "przyjaźni" wyszła od niego,ale przyznam że mi nie przeszkadza - w dość perfidny sposób nawet czerpię z niej korzyści - np. taki jeden którego odgoniłem gdy aura miała cieczkę, często czy to idąc na noc do pracy, czy z drugiej zmiany wracając wędruję po cichym już na pół śpiącym osiedlu. A tu taki kundel postanawia obwieścić całemu światu moją obecność i zaczyna ujadać jak szalony. Idąc samemu jestem bezbronny - no przecież nie będę przez siatkę zygał do szczekuna. ale gdy jest ze mną "zięciunio" nie ma sprawy - mały ale silny z niego pies, a że z jamnikoidów to i szczęki ma mocne że hej. Tedy staram się albo ujadacza za ogrodzenie wywabić albo "zięciuniowi" dostęp dać i ... no cóż nie mój pies... nie moja sprawa ;-). Na drugi wieczór pokąsany ujadacz wykazuje zdecydowanie mniej animuszu i szczeka jakoś tak skrycie, gdzieś pod schodami, lub zgoła po drugiej stronie posesji...
Zdarza się też że ujadacz dopadnie mnie na otwartej przestrzeni - no wtedy to już faktycznie dla "zieciunia" pole do popisu... wraca   potem dumny i pewny ze znów zyskał w moich oczach.

A co z tego ma "zieciunio" - powiedzmy ze w przeciwieństwie do innych psów nie jest odganiany - inne są, a ten nie jest, nie jest też dopuszczany ale i nie jest odganiany - a to już nie mało, to daje nadzieje (złudne)




Wreszcie mogłem im kilka zdjęć zrobić - wcześniej albo Aura miała cieczkę - no to ręce miałem czym innym zajęte niż aparatem, albo "zięciunio" się nie pokazywał. Podejrzewam że gdy narozrabia to właściciele jakiś czas trzymają go pod kluczem w areszcie domowym.

A swoją drogą, czy nie jest takie zachowanie ciekawostką, znamionująca ze psy umieją kombinować, wybiegać myślami w przyszłość, szykować sobie "podatny" grunt itp?!

3 komentarze:

holka pisze...

Sympatyczny zięciunio Ci się trafił, nic tylko go przyjąć do rodziny :-)

deu pisze...

Piesem przeszedłeś, zapachowo. Myśli, że jesteś psem, bo tak pachniesz?

makroman pisze...

Holko - ma swoich człowieków,którzy go bardzo kochają.

Deu - nic z tych rzeczy. Wtedy tak reagowały by wszystkie psy a nie ten jeden.